Jan Budziaszek propagator różańca PDF Print E-mail
Written by Zapalski   
Sunday, 25 August 2024 19:55
There are no translations available.


Jan Budziaszek -perkusista zespołu "Skaldowie"


Wielki propagator muzyki i różańca. Zapraszamy do wczytywania się  we fragmenty "Dzienniczka perkusisty" Jego autorstwa. Znajdziecie tam piękne przykłady łączenia codziennych trudów życia z wiarą.



Świadectwo nawrócenia

"Znajomości" z o. M. Kolbe


Historia mojego nawrócenia rozpoczęła się na przełomie marca i kwietnia 1945 r., kiedy miałem w łonie matki około miesiąca.


Po aresztowaniu ojca przez UB matka moja została bez środków do życia. Znajomi, a także krewni, doradzali jej, aby usunęła dziecko, ponieważ nawet mojemu bratu ? Adamowi,który miał wtedy pięć lat, nie miała co dać jeść. Mama wzięła różaniec do ręki i…Wielka była radość na ulicy Bonarka 5 w Krakowie, kiedy 21 listopada 1945 roku, w Święto Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny, 5,5 ? kilogramowe stworzenie ujrzało świat.
W 1947 zapisano mnie do Milicji Niepokalanej (miałem wówczas półtora roku i nikt nie pytał mnie o zgodę). Na mojej legitymacji członkowskiej, w miejscu ?Podpis ks. moderatora?, widnieje własnoręczny podpis o. Maksymiliana Kolbe. Widocznie podpisał kilka in blanco. Wielu spraw nie rozumiem. Dlaczego właśnie ja?



Marzyłem , aby cały czas grać jazz

Jestem muzykiem-samoukiem. Z wykształcenia natomiast jestem chemikiem. Gram od bardzo dawna, lecz swój pierwszy krok uważam za spotkanie z Tomkiem. Było to w 1966 roku.
Lubiłem jazz, prawie codziennie chodziłem do jazz-klubu przy ulicy św.Marka 15 i słuchałem Tomasza Stańki. Kiedyś Tomek przebudowywał swoją orkiestrę i potrzebował jakiegoś sparringpartnera?, który by mu pomagał w pracy. Byłem w pobliżu, spróbowałem więc swoich sił i tak zostałem perkusistą.

Grałem przez pół roku ze Stańką. Później, w jakiś dziwny sposób, zgłosił się do mnie Andrzej Zieliński i powiedział, że szuka bębnisty. Bardzo się z tego ucieszyłem. Po paru miesiącach edukacji dostałem się do Skaldów. Wtedy, w 1966 roku, Skaldowie byli bardzo popularni, tzw. szpica polska. Tam odbywałem długą, kilkunastoletnią naukę u Andrzeja, który bardzo dużo mi dał jako nauczyciel i przywódca grupy. Marzyłem jednak cały czas, aby jeszcze grać jazz.


W latach 1979-1987 miałem przerwę we współpracy ze Skaldami. Grałem wtedy m. in. w zespołach takich jak: Playing Family, której byłem także współorganizatorem, Extra Bali Jarka Śmietany, Kwartet Janusza Muniaka, Grupa pod Budą oraz z Marylą Rodowicz. Oprócz tego jestem ?wolnym strzelcem?, tzn. grywam w praktyce ze wszystkimi.


Szukałem Boga w wielu różnych religiach, dużo podróżowałem, spotykałem różnych ludzi. Interesowała mnie zwłaszcza filozofia Wschodu. Może dlatego, że widziałem na Wschodzie wielki entuzjazm religijny. W Indiach nie znam innej muzyki poza muzyką sakralną i obrzędową. Prawie wszystko, co grają Hindusi, jest modlitwą.


Przyjąłem  pielgrzymów niemieckich i poszedłem z nimi na pielgrzymkę


Nie wiem, jak to się stało, ale w sierpniu 1984 r. zgłosiłem w mojej parafii NMP z Lourdes w Krakowie, że mogę przenocować u siebie w mieszkaniu kilku pielgrzymów wyruszających z pielgrzymką krakowską do Częstochowy.

Cztery dni przed planowanym wyjściem zatelefonowano do mnie z pytaniem, czy nie zgodziłbym się przyjąć wcześniej siedemnastu pielgrzymów z RFN. Co miałem zrobić? Oczywiście, że przyjąłem. Byłem w domu sam. Żona z dziećmi wyjechała na wakacje.
Przygotowywałem się do wyjazdu na Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie, gdzie miałem akompaniować Maryli Rodowicz.
Tymczasem pielgrzymi urządzali w moim domu mini festiwal piosenki religijnej. Od rana ćwiczyli polskie pieśni, tak że między innymi kilka razy dziennie musiałem wysłuchiwać ?Schwarze Madonna?. Właśnie ta pieśń zaprowadziła mnie.


Co lepsze? śpiew pielgrzymkowy czy ten w Operze Leśnej w Sopocie ?


Prosto z pielgrzymki wylądowałem w Operze Leśnej w Sopocie na próbach festiwalowych.

Oto pojawiło się przerażenie. Co ja tu robię? Na pielgrzymce śpiewaliśmy nieczysto, nierówno, ?niezawodowo?, ale było tam ?coś?, co jest najważniejsze w sztuce ? miłość do sprawy, którą się chce przekazać.
Na festiwalu zaś było wszystko ?zawodowo?. W większości przypadków piosenkarzom zależało na tym, aby się podobać i zdobyć nagrodę. Natomiast treść schodziła jakby na drugi plan. Jeszcze, jakby na potwierdzenie mojego odkrycia, jedna z piosenkarek (z ościennego kraju) śpiewała swoją piosenkę, stojąc na głowie. Było to zresztą jedyny taki przypadek w historii festiwalu sopockiego. Podszedłem do niej w czasie jej próby, ustawiłem się w podobnej pozycji i patrzyłem w jej zmęczone oczy. Reżyser festiwalu krzyknął:

-Panie Budziaszek, proszę nie przeszkadzać artystce!
-Chciałem się tylko dowiedzieć, o co jej chodzi ? odpowiedziałem.

Ona zaś starała się mnie przekonać, że chodzi jej o lepszy wyraz artystyczny. Chciałem stamtąd uciekać, ale byłem związany kontraktem. Zagrałem więc z Marylą, zresztą z wielkim sukcesem, kilka jej przebojów takich, jak: ? Małgośka ?, ?Wsiąść do pociągu? czy ?Niech żyje bal?.

Alkohol i marihuanę zamieniłem na tabernakulum i różaniec


Po tej pierwszej pielgrzymce jeszcze nic nie wskazywało, że zamienię źródło moich natchnień i alkohol, i marihuanę na tabernakulum i różaniec. Następnego lata (1985 r.) byłem już normalnym pielgrzymem, idącym z plecakiem na Jasną Górę.


Teraz Maryja włożyła mi do ręki różaniec.


A stało się to w ten sposób: ostatni etap pielgrzymki to droga od murów do kaplicy Matki Bożej.

Etap ten trwa nieraz dwie godziny i dłużej. Szedłem na końcu pierwszej grupy. Druga grupa, polsko-włoska, odmawiała różaniec. Na przemian po włosku i po polsku. Po powrocie do Krakowa spędziłem piętnaście dni z kolejnymi tajemnicami różańca. Od rana do wieczora zbierałem wszystkie przemyślenia i modlitwy związane z tajemnicą dnia.


Od tej pory Różaniec jest dla mnie tą drogą, którą jedni nazywają drogą do Jezusa, a ja drogą do wolności. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ten, kto odmawia codziennie pięć dziesiątków różańca, po roku nie wszedł na drogę do wolności.

ks. Józef Orchowski?TRYPTYK RÓŻAŃCOWY? ; Michalineum 2001( www.zdrowaśka.pl)


"Zbuntowana" młodzież na pielgrzymce -cz.II

Nasz bohater Jan Budziaszek, całkiem przypadkowo znalazł się na 25- dniowej pielgrzymce po Europie Zachodniej, odwiedzając między innymi Fatimę i Lourdes. Pan Jan pisze:

Właśnie, Pan Bóg przydzielił nam do ekipy trójkę zbuntowanej młodzieży, z dużego miasta, dla której wszystko było na "nie". Codzienna Msza św., wspólny posiłek, wspólne porządki- wszystko "nie". To też jednak są dzieci Boże, które może w swoich domach nie zaznały ciepła i nie nauczyły się od rodziców wspólnej modlitwy .Dobry pasterz przydzielił je jednak do naszego stada, abyśmy nie zapomnieli o tym, że nie transparenty i hasła lecz dobry przykład i miłość wzajemna będzie odróżniać prawdziwych uczniów Chrystusa od wszystkich innych. Oto listy po pielgrzymce, których treść prowadzi do zasadniczego tematu:


"Pielgrzymka uczy żyć"


Pielgrzymka pod względem przeżyć i wzruszeń religijnych -niepowtarzalna i niezapomniana. chociaż parę osób nie powinno w niej brać udziału- niszczyli atmosferę i rozbijali jedność grupy. A może właśnie oni swoją obecnością i zachowaniem pobudzali innych do refleksji i do przemyśleń? A może to oni powinni najbardziej tu być? Tomek, lat 21

Dzięki Ci, Panie za najszczęśliwsze chwile mojego życia w Fatimie i Lourdes;za poznanie wspaniałych ludzi; za to, ze dzięki nim odkryłam samą siebie i zrozumiałam, ile jeszcze czeka mnie pracy nad sobą, aby nauczyć się przebaczać; za to, że ofiarowane modlitwy, przyjecie Komunii św. w intencji drugiej osoby, której pragnie się pomóc, a nie jest się w stanie w sposób ludzki, daje rezultaty i to bardzo szybko, tylko trzeba w to uwierzyć, bo ta wiara zwycięży. Dziękuję za to, że odkryłam jak bardzo bolą słowa szeptane i drwiąca mimika twarzy, ale dzięki temu poznaje się człowieka od wnętrza.Teraz zdaje sobie sprawę , ile czeka mnie pracy nad sobą, aby nie upadać przez własną złośliwość, a podnosić się przez miłość i przebaczenie. Anna

Na pielgrzymce odkryłam, że bez Pana Boga, człowiek jest jak niemowlę odczuwające brak matki. Patrycja , lat 15

-----------------



Listy do nieba


Katechetka z inicjatywy SzAR, zadała w klasie następujące zadanie :"Napiszcie list do nieba". Oto jeden z nich.

Drogi Panie Jezu!


Każdego dnia zastanawiam się nad sensem życia, nad tym co w życiu najważniejsze: zdrowie, rodzina, przyjaciele... Chcę Ci podziękować za to, kim jestem. Osiągnęłam w życiu kilka celów, a jeszcze więcej jest przede mną. Czasem choroby dotykają mnie i moich najbliższych, pomagasz mi je pokonać, trwasz przy nas.


Mam wspaniałych przyjaciół, którzy są obok mnie na dobre i na złe. Są takimi aniołami stróżami, których zesłałeś na moją drogę życia.

Boże...nie wyobrażam sobie życia bez Twojej obecności. Pragnę Ci podziękować z całego serca, myśli i duszy, za moje życie jakim jest, za Twoją obecność. Miłuję Cię, zawsze będę Twoją uczennicą. Angelika , lat16



-----------------------------------



Nawet najmniejsze grono młodych ludzi, którzy są blisko Boga, ma ogromne znaczenie.


Świadectwo katechetki prowadzącej SzAR


Jestem katechetką od 1993r. Od początku mojej pracy w gimnazjum, aktywizowałam uczniów do modlitwy różańcowej.
W kolejnych latach, podejmowałam opiekę nad osobami, które już w szkole podstawowej były członkami Szkolnej Armii Różańcowej.
Ponadto zachęcałam pozostałych uczniów do wstępowania w szeregi tej wspólnoty religijnej. Systematycznie przypominam uczniom o modlitwie na różańcu. Bardzo często rozpoczynamy lekcje religii różańcem.

Prowadzę kółko katechetyczne, na którym też modlimy się różańcem. Odsyłam uczniów do strony internetowej SzAR, na której mogą znaleźć różne informacje dotyczące tej modlitwy, ciekawe świadectwa, których autorami są często ich rówieśnicy.
W obecnej chwili mam pod swoją opieką 18 członków w klasach I-szych,i 43 w klasach II- gich, z dużą ilością chłopców. Widzę ogromną potrzebę kontynuacji tego dzieła.Młodzież z SzAR daje dodatkowe osobiste wyznanie wiary wobec swoich rówieśników.
We współczesnym świecie, nawet najmniejsze grono młodych ludzi, którzy są blisko Boga, ma ogromne znaczenie. Beata
--------------




Modlę się Panie

Modlę się Panie o wiarę maleńką jak ziarnko gorczycy, nie taką by zaraz przenosiła góry.

Nie musi z cudów chodzić pełnym workiem.

Niech tylko stojąc u drzwi Twego nieba, wierzę, że za nimi czeka mnie Twój uśmiech,
że głos wstrzymujesz nasłuchując cierpliwie by szepnąć:
proszę"-kiedy tylko zapukam.
Marian Stanisław Hermaszewski


------------
Czy wiesz? Cz.I
1) Państwo do którego uciekła św. Rodzina, aby się ukryć przed Herodem?
2)Codziennie odprawiana przez księdza?
3)Wygłasza z ambony
4)Spala się w każdej świecy
5)świeca poświęcona w uroczystość oczyszczenia N.M.P.
6)Służy do wystawienia Hostii w czasie adoracji
7)Jaki król panował w Jerozolimie w roku narodzin Jezusa? a) Archelaos, b) Herod, c) Dawid
8) Kto powiadomił pasterzy o narodzeniu Zbawiciela? a) Mędrcy, b) gwiazda, c) anioł
9)Wymień grzechy główne:
10)Kiedy rozpoczęły się objawienia Matki Bożej w Fatimie?

Czy wiesz? Cz.II
1) Św. królewicz, główny patron Wilna? 2) np. urszulanka? 3) naucza religii w szkole? 4)Kolor szat liturgicznych w Wielkim Poście?
5)Nabożeństwa w Wielkim Poście?
6)Zdradził Jezusa? 7)Ogród, w którym modlił sie Jezus przed męką? 8)Jak się nazywa niedziela poprzedzająca Wielkanoc?

9)Zaprzeczył, że zna Jezusa? 10)Kto pomógł nieść krzyż Chrystusowi? 11) Kto pierwszy przybył do grobu Jezusa-
12)Który uczeń nie wierzył początkowo w zmartwychwstanie Jezusa? 13) Kto został wybrany na miejsce Judasza? 14) Który papież ustanowił Niedzielę Bożego Miłosierdzia?
-----------------------

Odpowiedzi: Cz.I
1)Egipt, 2)Msza,  3)Kazanie, 4) Knot,  5) gromnica,  6) Monstrancja,  7) Herod, 8)Anioł,  9)1. Pycha 2. Chciwość 3. Nieczystość 4. Zazdrość 5. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu 6. Gniew 7. Lenistwo,  10) 13  maja 2017r.

Odpowiedzi: Cz.II

1) św. Kazimierz 2) zakonnica 3) katecheta 4)fiolet 5) Gorzkie żale, droga krzyżowa 6) Judasz 7) Getsemani
8) Niedziela palmowa 9)Piotr 10) Szymon z Cyreny 11) Maria Magdalena i druga Maria 12)Tomasz 13) Maciej 14) Jan Paweł II


"Obecna poprawa"



1. Zastanowię się, ile razy w ciągu dnia myślę o Bogu.
2.Wyruszając na Mszę św. postanowię, że nie będę stał przed kościołem, w przedsionku lub w ostatnich ławkach,
lecz w miarę wolnych miejsc, przesunę się do przodu, aby rzeczywiście być bliżej Jezusa.

3.Zadania : Mniej złości, obmowy, uskarżania się.

4.Pytanie: Zapominasz o modlitwie? Jeśli tak, to dlaczego?.

5.Wyślę pozdrowienia wakacyjne do osoby, z którą układy koleżeńskie nie są najlepsze.

6..............Sam zredaguję punk 6-sty (Co jeszcze mogę dodać do wakacyjnej poprawy?)





Kościelny dzwon


Z kościelnej wieży słychać dzwony,
na wielka ucztę jestem zaproszony.

Pan Jezus stoi w progu kościoła i wszystkie dzieci po imieniu woła.
Podoba mi się bardzo ten pomysł z dzwonieniem, bo brzmi jak niebiańskie ekstra zaproszenie.

Ludzie telefonują, ślą do siebie listy, a Pan Jezus- jak zwykle- ma pomysł swoisty .
Nikt nas nie kocha tak bardzo jak On- o tym przypomina nam zawsze kościelny dzwon.
("Modlitewnik przedszkolaka".)

---------------------


Modlitwa o pomoc w znalezieniu czasu na

modlitwę

Matko Zbawienia, przyjdź mi z pomocą, kiedy zmagam się ze znalezieniem czasu na modlitwę. Pomóż mi ofiarować Twojemu umiłowanemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, czas, na który On zasługuje, aby pokazać Mu, jak bardzo Go kocham.

Błagam, abyś Ty, moja Najświętsza Matko Zbawienia, ubiegała się dla mnie o Łaski, których potrzebuję i prosiła Twojego drogiego Syna o każdą łaskę i przywilej tak, aby On mógł mnie przyjąć na łono Swojego Najświętszego Serca. Amen.”

----------------------------

Humor

Rozmowa 2 malców
-Wiesz, u mnie w domu żegnamy się przed każdym posiłkiem. -A my nie. Moja mama bardzo dobrze gotuje.
----------

Samotny noworodek
Córka pyta mamę!-Gdzie byłaś jak się urodziłam? -W szpitalu. A tata? W pracy. No to ładnie, nikogo z was nie było przy moich urodzinach!
-----------
Latanie komara
Komar pyta komara:Jak ci idzie latanie? Nieźle...Ludzie jak mnie zobaczą, to klaszczą!
--------------------

Jan Budziaszek- perkusista  zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej "Dzienniczek perkusisty"/fragmenty/


Poszukiwanie  spowiednika i dary od Pana

Kilka dni temu zaproszono mnie do seminarium księży Salezjanów, abym w czasie rekolekcji dla kleryków opowiedział o moich odkryciach różańcowych. Po spotkaniu dostałem nową książkę o Janie Bosko. Z ciekawości otworzyłem, by dowiedzieć się, co Jan Bosko ma mi do powiedzenia. Przeczytałem:
"Najpewniejszą drogą do nieba jest częsta spowiedź i Eucharystia".
Dobrze ci tak mówić, mój kochany  święty Janie Bosko, a ja od czterech miesięcy, tj. od momentu, kiedy mój wieloletni spowiednik wyjechał do Austrii, miotam się jak łódź w czasie sztormu. Z każdym dniem jest mi coraz trudniej, nawet zaczynają  się pojawiać takie myśli: Po ci ci to wszystko, Panie Janeczku? ...Od czterech miesięcy mimo wszystko modlę się o stałego spowiednika, za przyczyną św. Jana Vianeya, a proboszcza z Ars, i wiem na pewno, że zostanę wysłuchany. Tylko kiedy?

Wczoraj odwiedził mnie Mietek, nie widzieliśmy się kilka lat. Przyszedł dowiedzieć się, co ja myślę o Monarze. -Robią na pewno dużo dobrego- mówię - ale wiele rzeczy mi się nie podoba. Na przykład zorganizowali wielki rockowy koncert w Warszawie na rzecz dzieci chorych na AIDS.Widziałem to w telewizji.Nietrudno było zauważyć wielu zaćpanych młodych ludzi...Głównym zaś sponsorem koncertu było szwedzkie pismo pornograficzne CATS. 

Pan przysyła z pomocą Mietka
Podczas przyjemnej pogawędki zwierzyłem się z mojego największego pragnienia:gruntownej spowiedzi.Mietek bez wahania wymienił imię pewnego zakonnika, bernardyna.-Zgłoś się do niego, tylko bądź nieustępliwy, gdyby nie chciał cię przyjąć, ponieważ ma wielu takich delikwentów jak ty.I tak doszło do tego, że dzisiaj rano z furty zatelefonowałem do nieznanego mi zakonnika: -Proszę ojca, ja w sprawie spowiedzi. Wiem, że ojciec jest bardzo zajęty. Jeżeli nie dzisiaj, to proszę wymienić inny termin.          W słuchawce zabrzmiał przyjemny głos: -Proszę zaczekać, zaraz będę na furcie.
Obok moich słabości, z którymi walczę, opowiedziałem zakonnikowi, jak do tego doszło, że właśnie znalazłem się tutaj. Dowiedziałem się, że na tym właśnie polega Boże prowadzenie.Czy to przypadek?

Pan daje nowe znaki
Dzisiaj Pierwszy piątek miesiąca. Rozpoczyna się też miesiąc Matki Bożej Różańcowej.Nie muszę opowiadać, bo na pewno wszyscy to przeżywają po spowiedzi. Jest to jakby nowy wiatr w żagle. To jeszcze nie koniec radości na dzisiaj. Po powrocie do domu, córka Baśka, która od kilkunastu dni walczy z silnym zatruciem, mówi:-Trochę słabo się czuję, czy nie zawiózłbyś mnie do spowiedzi? Także 13-letni Jacek, którego nieraz muszę wiele razy prosić, dzisiaj sam bez mojej zachęty poszedł do konfesjonału.

Panie, codziennie dajesz mi znaki...Jestem najszczęśliwszy na świecie, mogę znów zaczynać od nowa.
Źródło nr 11
--------------------


Jan Budziaszek- perkusista  zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej

Z dzienniczka perkusisty

Mama to bank serca

Dzisiaj mija równy rok od śmierci mojego ojca. Ojciec był jedynym, który umiał ją reanimować, kiedy zastawki nie  dopuszczały krwi do serca, a działo się to bardzo często. Od tamtej niedzieli, kiedy nie wrócił z grzybów, mama mieszka sama. Nawet nie miała w tym czasie ani jednego ataku zastawek. Mama zapytała mnie dzisiaj: Skąd  u was  moje dzieci, tyle miłości, że przychodzicie do mnie codziennie, a niekiedy nawet dwa razy dziennie?

Rozmawialiśmy dzisiaj z mamą  na temat "banku serca". Każdy człowiek, kochając Chrystusa w ludziach, żyje dla nich.Każda minuta poświęcona drugiemu, a zwłaszcza jednemu z tych najmniejszych, jest złożona w banku serca. Jeżeli chcecie, żeby wam ludzie coś zrobili, wy piersi musicie  im to zrobić. Największym opętańczym błędem naszych czasów jest powiedzenie:"Nie mam dzisiaj , moje  dziecko,czasu dla ciebie. ponieważ muszę zarabiać dla ciebie pieniądze". Dotyczy to przede wszystkim kobiet, które dały się oszukać szatańskiej feminizacji świata.  Pomóż mi, Jezu, bo nie wiem co mam powiedzieć ludziom a szczególnie młodym małżeństwom, że dzieci nie potrzebują ich pieniędzy. One potrzebują matki i ojca- ich serca.

Dzisiaj siedząc przy łóżku mama, zaczęliśmy wspominać, jak to mama była zawsze w domu. Dosłownie zawsze.Kiedy budziłem się, była przy kuchni i robiła mi śniadanie.Kiedy wracałem ze szkoły, czekał na mnie gorący obiad.Zdarzało mi się czasem, że po drodze  ze szkoły koledzy i piłka były silniejsze od głodu.

Oczywiście było to utrapienie mamy, bo "Jasiu nie miał na obiad świeżych ziemniaków". Dzisiaj, po czterdziestu latach, przepraszam ja za to jak dziecko.Potem siadałem do odrabiania lekcji, a mama zmywała naczynia.  Zawsze była na miejscu Po odrobieniu lekcji znowu na mnie czekała piłka i koledzy.Kiedy rozbiłem kolano, nigdy nie martwiłem się, co zrobić.Wiadomo- mama jest w domu.

Aha! Jeszce jedno: Każde, nawet najmniejsze rozstanie, czy to na dobranoc, czy wyjście do szkoły, a nawet teraz, gdy wychodzę  od niej- musi zakończyć się matczynym pocałunkiem i krzyżykiem na czole ze słowami:  Niech ci ę Bóg błogosławi. Kiedyś, gdy miałem 15  czy 16 lat, wydawało mi się,że ta czułość jest przesadna. Dzisiaj dopiero widzę jasno, że to jest właśnie ten bank serca.



Jan Budziaszek- perkusista  zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej

Fragmenty wywiadu cz.II  -Znak pokoju 253/2008

Czy pana relacja z Bogiem od zawsze była dobra? Czy były okresy zachwiania w wierze?


Każdy z nas ma swój czas spotkania z Bogiem- jedni w kołysce, inni na łożu śmierci.Każdy z nas inaczej. Ja musiałem wiele rzeczy przejść- wypić trochę alkoholu,wypalić niejednego skręta, objechać kilka razy kulę ziemską, zakosztować wszystkich rozkoszy tego świata.

Kiedy dokonało się Pana nawrócenie?
Na czterdziestkę. W 1984r. przygotowywałem się do festiwalu w Sopocie, grałem z Marylą Rodowicz.Gościłem w domu grupę pielgrzymów przed wyjściem krakowskiej pielgrzymki do  Częstochowy i bardzo się z nimi zaprzyjaźniłem. Potem poszedłem odprowadzić ich na Wawel, a potem nie wiem, jak to się stało, że po 6 dniach wylądowałem z nimi na Jasnej Górze.

Gdyby mnie ktoś wtedy zapytał:"Gdzie idziesz,po co idziesz?",to bym naprawdę nie wiedział, co odpowiedzieć.  Nie szedłem aby się modlić i jakoś  tak dziwnie szedłem, bez kromki chleba, a dzisiaj dociera ten głos do mnie, że: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i posłałem was na to, abyście owoc przynosili i  aby owoc w was trwał". Wiem, że jak Pan Jezus wybierał swoich uczniów,to nie pytał:"Kto na ochotnika?, tylko powiedział : ty,ty,i ty!

Ja byłem chyba najbardziej rozrywkowym człowiekiem w Krakowie. Miałem ksywę: "Jan Budziaszek- wytwórnia flaszek". I jeśli by mi wtedy ktoś powiedział, że pójdę za Jezusem i Matką Bożą, a polowa mojego środowiska odwróci się ode mnie, to bym nigdy na to nie przystał. To, co się stało ze mną, było silniejsze ode mnie.
Dopiero po latach analizuję całą moją historię- od małego. Zastanawiam się, dlaczego moja mama ofiarowała mnie Matce Bożej przed moim naradzeniem, a nie mojego starszego brata,dlaczego moja babcia wiosną 1947r. w Niepokalanowie zapisała mnie, a nie starszego brata czy starszych kuzynów? Dlaczego w mojej Legitymacji Rycerstwa Niepokalanej widnieje własnoręczny podpis o. Maksymiliana Kolbe? I takich szczegółów można by  było wiele opowiadać. Wiem, że każdy ma swój czas spotkania z Panem, a dlaczego tak się dzieje nie wiem.


Jakie słowo na zakończenie skieruje Pan do czytelników.?

Każdy z was przeżywa jedną, jedyną niepowtarzalna historię, która się nigdy wcześniej nie wydarzyła i nigdy się już  nie wydarzy...Zacznijcie zatem pisać swój własny dzienniczek...Zapytaj siebie, czy codziennie na pobudkę kontaktujesz się ze swoim Aniołem Stróżem, który jest postawiony przy tobie po to, żeby cię prowadzić...
Swoją historię będziecie mogli oglądać, jak nie będziecie zasmucać waszego "komputera" zbędnymi informacjami, oglądać filmy o nieprawdziwych, wymyślonych scenariuszach.Wasza historia jest tysiąc razy ciekawsza od wszystkich filmów nakręconych na świecie. Źródło: Znak pokoju 253/2008


Przygody Jana Budziaszka (c.d.)
Jan Budziaszek
- perkusista  zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej.

Nie ma już Niemców, nie ma już Polaków, jest

tylko Jezus Chrystus

W listopadzie (1989), Jan Budziaszek wraz z kolegami: Stefanem i Grzesiem  oraz  Grupą Emet –znaną pod nazwą „Promyki”,  wyjechali do RFN,  aby  prowadzić śpiew w czasie Mszy św. i grać (koncertować) na Mszach polskich w różnych miastach. Oto kolejny dzień  z  tej podróży.


Nie ma już Niemców, nie ma już Polaków, jest tylko Jezus Chrystus

Doprowadzamy mieszkanie Łukasza do porządku. Ruszamy w południe. Marek jest podenerwowany, ponieważ olej coraz bardziej wycieka z silnika.     Już dzisiaj wiadomo, że nie wystarczy nam oleju z Polski. Niepokój Marka udziela się wszystkim, ale nie dajemy się. Modlitwa łagodzi obyczaje.Niemcy przyjmują nas nad wyraz serdecznie.

Pan domu, dyrektor fabryki dywanów, na początku jest bardzo powściągliwy. Bardzo stanowczo proponujemy im w podzięce za gościnę nasz koncert. Oni zapraszają kilka zaprzyjaźnionych rodzin. Jest jak zwykle opłatek, później koncert i wspaniała Boża dyskusja.
Zaczynają rozpadać się mury  między nami a gospodarzami. Nie wiem sam dlaczego, ale właśnie   ja odpowiadam na większość pytań.


Nie musiałem się wysilać, wystarczyło cytowanie Pisma Świętego. Spotkanie zakończyło się bardzo radośnie i pokojowo. Któryś z Niemców zapytał o  stosunki polsko-niemieckie. Odpowiedziałem, pod wrażeniem klimatu panującego w tym domu:


Nie ma już Niemców, nie ma już Polaków, jest tylko Jezus Chrystus. Jesteśmy mistycznym Ciałem Chrystusa. Po spotkaniu z Niemcami rozpoczynamy nasz różaniec. Źródło nr10.

Komentarz: Daj i nam Panie odwagę w wyznawaniu wiary ,nie tylko w kościele,  ale w życiu codziennym wobec innych, tak jak w podanym wyżej przykładzie.



Przygody Jana Budziaszka ciąg dalszy!

Jan Budziaszek- perkusista  zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej.
W listopadzie (1989), Jan Budziaszek wraz z kolegami: Stefanem i Grzesiem  oraz  Grupą Emet –znaną pod nazwą „Promyki”,  wyjechali do RFN,  aby  prowadzić śpiew w czasie Mszy św. i grać (koncertować) na Mszach polskich w różnych miastach. Oto odcinek trzeci z tej podróży.

Dzisiaj w katedrze po raz pierwszy w życiu, a mam już swoje lata, rozmawiałem z Panem Jezusem.

Zwiedziliśmy dzisiaj miasto Mainz .Byliśmy również w katedrze. Wieczorem w czasie rozważań różańcowych zacząłem w myślach zastanawiać się nad owocem dzisiejszej tajemnicy, ale w żaden sposób nie mogłem go znaleźć. Po ostatnim "Amen", kiedy rozchodziliśmy się do łóżek, przemówił Marek, który do tej pory nie brał czynnego udziału w naszych rozważaniach.


Słuchajcie! Dzisiaj w katedrze po raz pierwszy w życiu, a mam już trzydzieści cztery lata, rozmawiałem z Panem Jezusem. Dzisiaj czytaliśmy psalm: O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę..." PS 8, 2-3

Źródło: poz.6

KomentarzSzAR
1)Modlitwa  nie idzie "na marne". W tym wypadku zaowocowała  tym, że w życiu Marka nastąpiło wielkie wydarzenie duchowe . Po 30 -latach odczuł obecność Jezusa i nawiązał z Nim łączność, zaczął z Nim rozmawiać. Usta Marka jako dziecka Bożego otwarły się dla Chrystusa, zaczęły oddawać Jemu chwałę. Potwierdzenie tego wniosku mamy w zacytowanym wyżej psalmie: Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę..

------------------

Jan Budziaszek- perkusista zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej.


Wszystko zawierza Matce Przenajświętszej

W listopadzie (1989), Jan Budziaszek wraz z kolegami: Stefanem i Grzesiem oraz Grupą Emet –znaną pod nazwą „Promyki”, wyjechali do RFN aby prowadzić śpiew w czasie Mszy św. i grać koncerty na Mszach polskich w różnych miastach. W kilku odcinkach będziemy przedstawiali różne sytuacje życiowe związane z tym wyjazdem, nie tyle dla samej ciekawości, ile dla pokazania, jak w życiu publicznym, w życiu na co dzień można chwalić Boga, świadczyć o swojej wierze. Czytajmy jak wydarzenia dni, układały się według tajemnic różańcowych i bierzmy przykład!

6 . I. Dzień pierwszy

Jan Budziaszek: Nie wiem jak to się stało, ale zaraz po starcie powierzyliśmy wszystko, tzn. nas, każdy krok i każdą sekundę tego wyjazdu oraz samochód Matce Najświętszej.

Wiemy, że od tej chwili, wszystko, co nas spotka-radosne, a zgłasza smutne-jest zgodne z Twoją wolą, Pani nasza. Nie pozwól, Matko, aby wyjazd ten był powodowany jakimkolwiek naszym interesem, ale tylko Twoim.

I-sza tajemnica różańcowa –Zwiastowanie

Zaraz też , nie wiem dlaczego, rozpoczęła się pierwsza tajemnica różańcowa-Zwiastowanie. „Oto ja służebnica Pańska-niech mi się stanie według słowa Twego”.

Dziękuje ci ,Matko, za te słowa. Nauczyłaś nas nimi sprowadzać Boga na ziemię. Naucz mnie od tej pory nieustannie powtarzać: Oto ja sługa Twój- niech mi się stanie według słowa Twego. Przyjmuję zadanie, które daje z mi do wykonania. Udziel mi siły, abym sprostał wymaganym nadziejom.

Marek ( kierowca) jest trochę zaskoczony. Około 4 rano przekraczamy granice polsko- enerdowską. Chcemy u polskich celników robić odprawę warunkową, (zawsze przy moich wyjazdach przez Pagart są z tym duże problemy). Dzisiaj , zarówno polscy, jak i niemieccy celnicy z uśmiechem przepychają nas przez granicę-byle szybciej….

Druga tajemnica różańcowa-Nawiedzenie

400km przed NRD. Mamy już drugi dzień podróży. Samoistnie rozpoczyna się już druga tajemnica różańcowa- Nawiedzenie. Matka Najświętsza, gdy dowiedziała się, że urodzi syna, natychmiast udała Siudo Elżbiety, aby służyć. Ona nosiła Jezusa pod sercem, ale jeszcze bardziej w sercu…..

Marek planował tankowanie ropy w Eisenach. Okazuje się, ze żadna stacja benzynowa w tym mieście nie prowadzi oleju napędowego. Marek martwi się….Żeby kupić ją w NRD musimy wrócić 70 KM. Co robić? Pomódlmy się. Prosimy Cię , Matko, poradź ,co mamy robić… Jedziemy do przodu z uśmiechem na ustach. Po przejechaniu około 300metrów, pojawia się na drodze koparka, której kierowca wykrzykuje w naszym kierunku „Freundschaft, Freundschaft!!” Odsprzedaje nam 30 litrów ropy. Ekipa nasza zaczyna odczuwać , ze nie jesteśmy sami. Marek nie wie jak się zachować, bo dzieją się dziwne rzeczy, a w samochodzie nikt nie wstydzi się wołać: Dzięki, Jezu! Dzięki, Matuchno!

Wjeżdżamy teraz na najdziwniejsza chyba granicę świata. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, abym tutaj nie wypakowywał auta. Patrzymy, jak przed nami Niemcy „wschodni” sprawdzają Niemców „zachodnich”. No, to teraz się zacznie.

A tu nic. Proszę jechać. Niemożliwe.

Po drugiej stronie granicy nie pozwalają nam nawet się zatrzymać. Wieczorem przyjeżdżamy punktualnie na umówione spotkanie w Mainz. Przyszło wiele rodzin, aby nas zabrać do siebie.

Jak później się okazało, było to jedyne miejsce, gdzie zaproponowano nam noclegi, bo akurat tutaj tego potrzebowaliśmy. Zatrzymaliśmy się u Łukasza, który odstąpił nam na tydzień całe trzypokojowe mieszkanie. Nazajutrz Łukasz miał przyjść rano, aby zaprowadzić nas do kościoła. Niestety zaspał.

Wiemy, że musimy być w kościele na pół godziny przed Mszą św. Ale jak tam trafić? Jedziemy. Tylko na moment wkradł się do auta niepokój. Po kilku przypadkowych skrętach, bez zatrzymywania wjeżdżamy na plac przed kościołem. Jak się okazało jest to ten kościół, którego mieliśmy szukać. Mamy akurat pół godziny czasu do rozpoczęcia Mszy św. teraz wiemy na pewno, ze „Ktoś” się nami opiekuje. (cdn.)

Źródło: poz. nr 11

-----------------------------------------------


Świadectwo Daniela


Żyję, chociaż było blisko…


Prawie wszyscy jeździmy własnymi samochodami. Wyjeżdżamy, ale nie wiemy czy wrócimy. Bardzo ważną czynnością jest oddać każdą podróż Panu Bogu.  To tego świadectwa zaproście koniecznie rodziców.

Żyję, chociaż było blisko…

Blisko utraty tego co najcenniejsze, utraty życia. Przypadek? Nie sądzę, nie ma w życiu przypadków. Matka Przenajświętsza mnie uratowała, jestem tego pewien!!!

Żyję, chociaż było blisko… Blisko utraty tego co najcenniejsze, utraty życia. Przypadek? Nie sądzę, nie ma w życiu przypadków. Zwykły dzień, chociaż dla kogoś bardzo ważny, jeden z najważniejszych w życiu: wybierałem się na ślub koleżanki z podstawówki.
Pracuję w delegacji jako inżynier budowy, wróciłem w piątek z Dąbrowy Górniczej. Pojechałem do brata po moje auto. Na tygodniu jeździł on, ja natomiast na weekendach. Spotkanie z bratem normalne, zresztą jak co tydzień jak wracam z delegacji. Rozmowa jednak inna, mówi że na tygodniu miał awarię auta, świeca się wykręca z silnika (gwint się wyrobił), znajomy mechanik zrobił to z uwagą że trzeba prze gwintować, założyć tulejkę i zakręcić. Umówiłem się na naprawę na poniedziałek. Myśli moje były skierowane Matki Bożej Rzeszowskiej, gdyż bardzo chciałem iść do spowiedzi na pierwszy piątek (06.09.2013r.), zostawić i zamknąć przeszłość, zjednoczyć się z Najwyższym oraz zawierzyć parę młodą na nowej drodze ich życia. Sakrament, oczyszczenie, Eucharystia u ojców Bernardynów. Pokój w sercu i jadę dalej, myję auto, tankuję i wracam po tygodniu pracy do domu. Rodzina standardowo wita, zajęta swoim rytmem życia. Rozpakowywanie i sen.
Oczywiście mój zegar biologiczny budzi mnie o 6:00 (07.09.2013r.). Wstaję, rozmowa z matką. Przed wyjazdem chciałem jeszcze odkurzyć wnętrze mojego pundzowozu.

Odkurzam, czyszczę boczne kieszenie, znajduję różaniec oraz pudełeczko na niego.

Zgubiłem go jakiś rok temu w aucie, po prostu się zawieruszył. Pocałowałem krzyż i wsadziłem różaniec do pudełeczka (pudełeczko na różaniec z mojej Komunii Świętej na nim wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej). Położyłem pudełeczko przed siebie w dece rozdzielczej. Przygotowany, ubrany w strój weselny wyruszam po moją dziewczynę, którą miałem zawieźć na 11.15 do fryzjera. Opóźniony- nadrabiam czas prędkością, szybko dojeżdżam do Leżajska.
W Leżajsku poczułem dym jakiegoś plastiku, myślałem że  przypaliłem sprzęgło szybką zmianą biegów. Poczułem niepokój i głos jakby z wnętrza, który mówił mi że coś jest nie tak, a ja dalej swoje, jadę gdyż się śpieszę. Zachowując jednak zdrowy rozsądek, otwieram okna, wyłączam nawiew i muzykę, jadę już przepisowo w nadziei osiągnięcia celu. W napięciu dojeżdżam do miejscowości docelowej, mijam tabliczkę z napisem Dębno.

Tu zaczyna się horror.

Czuję intensywnie palący się plastik, postanawiam się zatrzymać. Otwieram pas bezpieczeństwa i spostrzegam dym z wywietrzników, zdążyłem tylko spojrzeć w lusterka czy ktoś za mną nie jedzie. Od razu hamulec nożny i ręczny. Dym intensywnie wydobywał się z wywietrzników do środka, coś mi mówi: Daniel uciekaj jak najszybciej. Otwieram drzwi i dostrzegam ogień na masce, uciekam jak najdalej od samochodu. Auto staje w płomieniach, ruch na drodze zostaje zatrzymany, wzywam straż pożarną. Dzwoni moja dziewczyna, mówię jej o zdarzeniu, lada chwila przyjeżdża rowerem i mnie przytula.

Auto płonie doszczętnie, strzelają szyby, ogień na 3m.

Straż pożarna dojeżdża po 15 minutach, gaszą dopalający się wrak samochodu, zabezpieczają teren zdarzenia.
Żyję, to najważniejsze. Żyję bo tak chciała opatrzność, żyję gdyż zacząłem się modlić modlitwą Zdrowaś Mario w tych ostatnich chwilach przed zatrzymaniem. Skąd wiedziałem co robić? Dlaczego nie spanikowałem? W Leżajsku słyszałem wewnętrzny głos, otwórz okna, wyłącz nawiew i muzykę, w Dębnie: otwórz pas, zatrzymaj się i uciekaj. Pragnienie spowiedzi dzień wcześniej, znaleziony różaniec przed wyjazdem, modlitwa w decydującej chwili. Przypadek? Nie!

Matka Przenajświętsza mnie uratowała, jestem tego pewien.

W duchu wdzięczności za ocalenie, spóźnieni ale dotarliśmy na Eucharystię ślubną Bogusi w kościele Opatrzności Bożej w Trzebosi. Modliłem się i zawierzyłem siebie, swoją dziewczynę i parę młodą Matce Bożej.
Chwała Tobie Matko Boża, Królowo, Matko Nieustającej Pomocy. Chwała Jezusowi. Amen

Daniel (Dzieckonmp)


Jan Budziaszek- perkusista  zespołu „Skaldów

Mateczko wpadnę później…

Dzisiaj jest czwartek, a ja od poniedziałku nie mogę zmobilizować się do ćwiczenia na instrumencie. Obiecuję sobie, że dzisiaj popracuję już na pewno. Żona poszła  do pracy, dzieci do szkoły. Jeszcze tylko pozmywam naczynia  po śniadaniu I pójdę grać. Odkręciłem kurek i zauważyłem, że woda nie spływa.  Już nieraz przetykałem zlewozmywak, więc na pewno sobie poradzę.Po półgodzinie walki, z przepychaczem w ręce, zrezygnowałem. Woda nie chce płynąć. Odkręciłem syfon pod zlewem-czysty. Wynika z tego, że zatkała się gdzieś rura kanalizacyjna. Trzeba będzie ją przepchać spiralą, a później wymienić zużyte uszczelki I wszystko pozakręcać. Najpierw postanowiłem pojechać do miasta, by kupić uszczelki. Rowerem będzie szybciej.

Gdy przejeżdżałem obok mojego parafialnego kościoła pod wezwaniem Matki Bożej z Lourdes, powiedziałem: ” Mateczko wpadnę później, teraz muszę załatwić uszczelki”.

Dzisiaj jest akurat  święto Matki Bożej z Lourdes. Chciałem rano wpaść, chociaż na chwile na adoracje Najświętszego Sakramentu, ale zdarzyła się ta nieszczęsna historia z zatkaną rurą. Nigdzie nie mogłem kupić kompletu uszczelek, musiałem odwiedzić kilka sklepów. Zziajany wróciłem do domu. Próbowałem przepchać przewód kanalizacyjny spiralą,ale bez skutku. Syn wrócił już ze szkoły. Ja dalej kręcę korbką. W pewnym momencie stara spirala rozsypała się na kilka części, a ja znowu na rower   i jazda do sklepu.

Przejeżdżając obok kościoła, chciałem wstąpić do Matki Bożej chociaż na minutkę. Nic bym nie stracił. Nie wiem, dlaczego się nie zatrzymałem, zwyciężył pośpiech.

Wróciłem o 14.00. Ze szkoły wróciła córka. Obiad powinien stać już na stole, a ja  nawet ziemniaków nie obrałem. Zająłem się więc obiadem. Wcześniej musiałem wyszorować ręce, myślałem, że ich nigdy nie domyję. Obiad się gotuje. Mam nową spiralę, może wreszcie przepcham tę rurę. Początkowo pcham na siłę. Bez skutku.

Nie mogę pokonać pierwszego kolanka. Na dłoniach coraz mniej naskórka, a tu za dwa dni bardzo ważny koncert. Próbuję jeszcze raz. Nie mam już siły, więc atakuję lekko. Spirala wchodzi. Hurra! Przewód wyczyszczony. Montuje syfon, myję ręce. Możemy zjeść obiad…. Po umyciu naczyń chciałem sprawdzić jak pracuje syfon pod zlewozmywakiem. O zgrozo! Cała woda znalazła się za szafkami. Nie sprawdziłem jeszcze jednej uszczelki.

Teraz jadąc po raz kolejny do miasta, zatrzymałem się przy kościele i wpadłem do Matki. Trafiłem na Mszę św. Czytana była Ewangelia  o Kanie Galilejskiej. Wiecie dlaczego Jezus przemienił wodę w wino? Bo Matka Go o to prosiła.

Dzisiejszy psalm mówi: „Nie bądź bez rozumu niczym koń i muł”;…(Ps 32,9 ).

Prawie przez cały dzień biegałem bez „głowy”. Zapomniałem wstąpić do Kogoś, kto naprawdę mógłby mi coś załatwić.

Dopiero będąc u kresu sił dałem się „okiełzłać” i poszedłem do Matki!

Źródło: poz. nr 6


Przykład codziennej wiary

Jan Budziaszek- perkusista z zespołu „Skaldów
( „Dzienniczek perkusisty” t. II)

Jan Budziaszek jest znanym muzykiem, ojcem rodziny i katolikiem odważnie wyznającym swoją wiarę w Chrystusa. Oto przykłady Jego codziennych kontaktów z Bogiem.

Wiara w uzdrowienie

26. V. Dzień Matki

Dzisiaj zawiozłem mamę do szpitala. W uszach brzmi mi tekst dzisiejszej  Ewangelii o uzdrowieniu niewidomego żebraka Bartymeusza, który wołał pomimo protestu innych: :

„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus zatrzymał się i zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Ten odpowiedział; „Żebym przejrzał”. Jezus na to: ”Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. (Mk 10, 47-52).


27.V.

Gram koncert w Koszalinie. Przed wyjazdem z Krakowa, wcześnie rano odwiedziłem w szpitalu mamę. Jest nieprzytomna. Nie mam pewności, czy wie o tym, że jestem przy niej.

W dzisiejszej liturgii słowa znowu Ewangelia o wierze: Temu, kto „nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie”( Mk 11,23).


Całą drogę z Krakowa  do Koszalina (około 10 godzin), zamiast prosić o uzdrowienie matki, walczyłem sam z sobą. Dręczyła mnie niepewność: Co by było, gdybym ją zostawił w domu? Miałbym wyrzuty, że jej nie pomogłem? Natomiast oddając ją do szpitala, czy czasem nie chciałem uwolnić się od trudu? Sam nie wiem. Co za męka! .

Do Krakowa wróciłam trzydziestego wieczorem, prosto na akademicką Mszę świętą  w kościele „Na miasteczku”. Tutaj w modlitwie wiernych powiedziałem Panu Jezusowi: Ty jesteś Bogiem Miłosiernym i każda Twoja decyzja jest dobra. Proszę cię tylko o ulgę w cierpieniu mojej mamy.

31. V. Święto Nawiedzenia

Cały dzień dobijałem się do mojej Królowej: Matko Boża z Nawiedzenia, jeśli mogłaś przyjść do ciotki Eli, to musisz też przyjść do mojej mamy i pomóc jej.

Po południu w szpitalu mama powitała mnie z uśmiechem i zademonstrowała, jak przy pomocy specjalnego urządzenia potrafi już samodzielnie siedzieć kilka sekund. Od dzisiaj zaczęła się poprawa jej zdrowia….Dziękuję Ci, Mateczko z Nawiedzenia, żeś nas nie opuściła mimo mojej tragicznie małej wiary.

Siedzę nad dzisiejszą Ewangelią o Nawiedzeniu, a szczególnie nad słowami Elżbiety, która powiedziała do Maryi; „ Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.”(Łk 1, 45)                                                                         


Jan Budziaszek - perkusista z zespołu "Skaldów"

Zaduszki jazzowe u Dominikanów
/Wspomnienia/

Pod koniec października wypisywałem imiona dziadków, babć, ciotek, wujków, znajomych, aby zanieść do   kościoła na tzw. Wypominki. Po wpisaniu wszystkich bliskich mi krewnych na kartce zostało jeszcze trochę  miejsca. Bezwiednie dopisałem nazwiska Amstronga, Ellingtona, Basiego, Hermana Richa i innych wielkich muzyków. Przy wypisaniu tych nazwisk ktoś mi podpowiada, że ci ostatni bardzo wpłynęli na mój stosunek do sztuki i wypominki dla nich to za mało. Dla nich muszę zamówić Mszę św. u siebie w parafii "Na Miasteczku."... Wiedziałem teraz, że Msza powinna odbyć się gdzieś w centrum Krakowa. Jeżeli w centrum, to gdzie? Oczywiście u Dominikanów. A kiedy? Oczywiście we wtorek, bo wtedy odbywa się jam-session w Jaszczurkach i może przyjdzie ktoś z muzyków. Ojcowie Dominikanie przyjęli moje zamówienie i zapewnili wzbogacenie liturgii śpiewem. Usłyszałem wtedy w sobie kolejny podszept: A może by coś zagrać? I tak powstało ogłoszenie, które powiesiłem w Polskim Stowarzyszeniu Jazzowym:

"Za wszystko, co oni dali nam, możemy im jedynie ofiarować Mszę św. Jeżeli uważasz, że dali oni coś tobie, weź instrument i przyjdź. Podziękuj im i Bogu za nich-ich kompozycjami..."

Wreszcie nadszedł czas Ofiary... Krótkie słowo oj. Andrzeja, później modlitwa wiernych, która trwała kilkanaście minut. Słyszę głosy, które znam, a są to głosy ludzi, którzy nie byli w kościele na Mszy św. od 10 i więcej lat.

Cały czas odnoszę wrażenie, że dzieje się coś wielkiego, a zwłaszcza podczas Podniesienia. Jest z nami Jezus – to wiem...

Na koniec cały kościół radośnie zaśpiewał: "Gdy kiedyś Pan powróci znów". Muzycy w zaimprowizowanej procesji dotarli do wszystkich zakątków kościoła...

A teraz kilka refleksji muzyków jazzowych:

Andrzej:
"Na Mszę za muzyków jazzowych wyciągnęła mnie żona. Do kościoła nie chodzę. Po dziesięciu minutach chciałem wyjść, ale coś mnie zatrzymało. Teraz jestem szczęśliwy, nigdy nie czułem się tak spokojny".

Adam:
"Załatw mi, żebym kiedyś mógł zagrać na takiej uroczystości w kościele, oczywiście gratis. Było cudownie".

Janusz:

"Chodzę, co prawda w niedzielę do kościoła, ale nigdy w życiu nie modliłem się tak.   Osobiście modliłem się własnymi słowami".
Tak- to była prawdziwa ofiara, którą składał cały kościół.
NIE BYŁO TAM BIERNYCH UCZESTNIKÓW.
Źródło: poz. nr 4


=====Budziaszek członek zespołu „Skaldowie”, mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej.  

„Czy nigdy nie przychodzi ci na myśl, że taka czy inna łaska została ci udzielona dzięki czyjejś modlitwie? Albo dzięki staraniom twoich rodziców, albo dzięki Miłosierdziu Bożemu? Nie ulegaj złudzeniu, że przyczyną łask jesteś ty sam albo twoje zasługi.”
Świadectwo


Jan  Budziaszek członek zespołu „Skaldowie”, mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej.

Przykład robi swoje

Wróciłem z Przemyśla o 20.30. Jacek- mój syn nie spał. Czekał na mnie, aby mi powiedzieć, że dzisiaj był pierwszy raz w życiu sam w kościele na Mszy św. Boże mój, uczyń mnie wiarygodnym świadkiem Twej nauki, Twej prawdy i Twych przykazań.
Sam z siebie nie umiem przekonać moich dzieci o słuszności Twoich dróg. Może nawet jestem dla nich przeszkodą w rozpoznaniu Ciebie. Ty możesz przecież sprawić, żebym stał się bliższy Tobie i w ten sposób przyczynił się do przybliżenia moich dzieci do Ciebie.



Pewnego dnia Jan  Budziaszek zapragnął gruntownej spowiedzi, a potem w jego ślady poszły jego dzieci.

Podczas przyjemnej pogawędki, zwierzyłem się z mojego największego pragnienia: gruntownej spowiedzi. Mietek bez wahania wymienił imię pewnego zakonnika, bernardyna… Obok moich słabości, z którymi walczę, opowiedziałem zakonnikowi, jak do tego doszło, że właśnie znalazłem się tutaj. Dowiedziałem się, że na tym właśnie polega Boże prowadzenie…

.Na   pewno wszyscy to przeżywają po spowiedzi. Jest to jakby nowy wiatr w żagle…po powrocie do domu córka Baśka, która od kilkunastu  godzin walczy z silnym zatruciem, mówi:

Trochę słabo się czuję, czy nie zawiózłbyś mnie do spowiedzi?

Także 13-letni syn Jacek, którego nieraz muszę wiele razy prosić, dzisiaj sam, bez mojej zachęty poszedł do konfesjonału.

-------------------------

Jan Budziaszek - ogromnie ciekawa postać. Członek zespołu "Skaldowie", mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej.


Czy Matka Boża się obraża?


W pewnym domu, gdzie mieszkała matka z małym dzieckiem, zainstalowano magnetofon. Przez cały dzień rejestrowano każde słowo. Przy sprawdzaniu nagrania okazało się, że dziecko w ciągu całego dnia ponad 400 razy wypowiedziało słowo "mamo". Zapytano matki, czy jej to nie denerwuje, gdy słyszy co chwilę, że dziecko się do niej zwraca. Wyrażono jej współczucie i podziw, że potrafiła z cierpliwością odpowiadać na każde zawołanie dziecka.

Ona oświadczyła: "Im częściej z ust mojego dziecka padało słowo "mamo",tym bardziej zaczynałam je kochać. Wtedy bowiem zrozumiałam, że jestem dla niego kimś, bez kogo nie mogłoby żyć." Tak zawiązuje się miłość.


Jestem przekonany, że Matka nasza w niebie nie obraża się na nas, gdy ją wciąż wołamy i o coś prosimy. Utwierdza się jedynie w przekonaniu, że bardzo jest nam potrzebna. Ojczyzna ziemska jest zawiązkiem ojczyzny niebieskiej. Zrobię eksperyment i 20 razy na godzinę zwrócę się z czymś do Matki Bożej.


Miałem spotkanie z maturzystami diecezji olsztyńskiej  u Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Przyszli pieszo z Olsztyna! Padał deszcz. Wchodząc do świątyni śpiewali: "Niech będzie chwała i cześć Jezusowi".

Łzy popłynęły mi po policzku i chciało mi się krzyczeć:"Kocham was". Ale co zrobić z ludźmi, którzy nie otrzymali  łaski takiego spojrzenia na życie?

Pozostaje tylko miłość, która cierpliwa jest, nie szuka poklasku, nie szuka swego, nie pamięta złego, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma i nigdy nie ustanie. (por. Kor 13, 4-8).

Mnie nikt nie namawiał i nie przekonywał, żebym zbliżył się do Boga. Łaska spłynęła na mnie, ponieważ ktoś długo modlił się w mojej intencji, ale o tym dowiedziałem się znacznie później.
/Dzienniczek perkusisty/



---------------

Temat: Gry komputerowe- grać czy nie grać?


Wprowadzenie



Treścią około 95% gier komputerowych jest agresja. Zabawa polega na walce z ludźmi, zwierzętami, lub ze stworzeniami fantastycznymi. Do walki używa się rozmaitego typu uzbrojenia: dział, rewolwerów, pił tarczowych, maczug, broń tarczową itp. Taka śmierć nie boli, nie krwawi, takiego bohatera można ponownie przywrócić do życia. Seans uzupełnia odpowiednio dobrany dźwięk: muzyka, krzyki, jęki, odgłosy wybuchów.

Dziecko korzystając z gier, samo dokonuje kilkunastu tysięcy symulowanych morderstw i jest ich egzekutorem. Prowadzi to do zatracenia różnic między światem realnym a fantazją i w konsekwencji staje się uzależnieniem i prowadzi do zmiany osobowości. Istnieją gry, które propagują okultyzm i satanizm.


"Doom" to gra z symbolami satanistycznymi, która została wybrana grą roku
1994.


Zdarzenie:


Problem gier komputerowych najlepiej zobrazować na przykładach. Oto jeden z nich, smutny i bardzo tragiczny, który chyba poznał cały świat. Miał on miejsce 11 III 2009r. w miejscowości Winnenden koło Sztuttgardu w Niemczech.

Do szkoły w czasie lekcji wtargnął 17- to letni młodzieniec Tim K. i otworzył na oślep ogień. W szkole rozpętało się piekło. Wewnątrz budynku i na dziedzińcu padli zabici i ranni. Jedna z nauczycielek kazała swojej klasie natychmiast wybiec z klasy. Dzieci biegiem ruszyły do wyjścia. Z innych klas wysypywali się inni uczniowie.

Dzieci krzyczały i płakały. Dyrektor ogłosił, że należy uruchomić specjalny system ostrzegania przed niebezpieczeństwem. Dzięki temu w porę zamknięto- zaryglowano drzwi wielu klas. Gdyby tego nie zrobiono, prawdopodobnie ofiar byłoby więcej; a było ich przecież aż 15 osób! Morderca zginął w czasie strzelaniny z policją.



Zabójca był niepozornym, niczym niewyróżniającym się uczniem. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, grał namiętnie w brutalne gry komputerowe. W doniesieniach podano że przed atakiem grał kilka godzin w gry, które określono jako "mordercze".



Niemiecki socjolog- Helmut Kury zwraca uwagę na czarny wojskowy mundur, w który Tim był ubrany podczas strzelaniny. Według niego to wpływ gier komputerowych, gdzie gracze mogą udawać żołnierzy i zabijać bezkarnie kogo popadnie, mógł mieć wpływ na jego działania. Miał zamiłowanie do brutalnych gier komputerowych i pneumatycznej broni, podobnie jak wiele jego rówieśników na całym świecie. Jest to masowa kultura, która przynosi takie zgubne skutki.


Nasze wnioski z tego tematu:


1) Unikajcie gier, które zawierają treści brutalne, wojownicze, ogłupiające itp.

2) Szukajcie gier „dobrych”, są takie.

3) Pytajcie swego Anioła Stróża, lub Maryję, czy dana gra jest dla was dobra czy nie? Oni najbardziej wam pomogą odkryć gry, które przyniosą wam odprężenie radość; po prostu dobrą zabawę i w odpowiednim czasie. Pamiętajcie, że zło pochodzi od szatana i trzeba go pokonywać modlitwą.

4) Dajemy wam pod rozwagę bardzo ważne słowa św. Pawła:



Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne;

wszystko wolno, ale nie wszystko buduje.
(1 Kor. 6, 12) c d n.

----------------

Nie bierzcie  nich przykładów, ale się za nich módlcie, o ich nawrócenie i poprawę życia. Odmówcie w tej intencji 1 dziesiątek różańca !!!

Znak szatański na ścianie kościoła w Gdańsku - sprawcy zatrzymani

Za­rzut uszko­dze­nia mie­nia i ob­ra­zy uczuć re­li­gij­nych po­sta­wi­ła dziś po­li­cja 13 i 16-lat­ko­wi z Gdań­ska, któ­rzy wy­ma­lo­wa­li farbą na ścia­nie ko­ścio­ła w dziel­ni­cy Strzy­ża pię­cio­ra­mien­ną gwiaz­dę oraz licz­bę 666. Ich czy­nem zaj­mie się teraz sąd ro­dzin­ny. Symbol gwiazdy odkryto również na ogrodzeniu kościoła.  Po­li­cjan­ci zabez­pie­czy­li m.in. spray, któ­re­go użyli nie­let­ni.

-------------

Poniżej zamieszczamy wypowiedzi uczniów ilustrujące okoliczności pierwszych prób sięgania po alkohol w towarzystwie koleżanek i kolegów.


Spotkania w domach prywatnych

„Pod koniec szóstej klasy poszliśmy do domu kolegi, rodziców nie było. Mieliśmy zgrzewkę piwa. Gdy wróciłem do domu, mama zapytała ,dlaczego jestem taki czerwony. Powiedziałem, że dużo chodziłem. ChL.



------------

Spotkania na podwórkach

„W siódmej klasie (licealiści kończyli szkołę podstawową przed reformą systemu oświaty) był u nas chłopak drugoroczny i on nas w taki klimat wprowadził. Jego koledzy mieli taką kanciapę na podwórku, przykrytą dachem wyciągniętym ze śmietnika. Oni rzadko tam pili alkohol, raczej palili papierosy. Tam po raz pierwszy piłem alkohol”. (ChL)

--------------------

Również jedna z dziewcząt z liceum twierdziła, że po raz pierwszy piła alkohol podczas spotkania na podwórku. Alkohol (piwo) przyniósł starszy kolega. Respondentka była wtedy uczennicą VI klasy szkoły i fakt picia alkoholu sprawił, że poczuła się bardziej dorosła. Nie wszyscy uczestnicy tamtego spotkania sięgnęli wtedy po alkohol, zdaniem tej dziewczynki zależało to od tego, jak szybko każdy z uczestników spotkania musiał wracać do domu.

--------------------

Z cyklu: Rozsądek pilnie poszukiwany

Szczyt bezmyślności

Takiego wypadku jeszcze w T......... W volkswagenie golfie udało się upchnąć 11 osób, razem z kierowcą. Z braku miejsca 2 pasażerów podróżowało w bagażniku. Samochód jechał po północy ul. Kościuszki i  uderzył w drzewo. Kierowca 16-letni uciekł, podobnie uczyniło 4 pasażerów, a 6 odwieziono do szpitala. Młodzież (5 chłopaków i 1 dziewczyna byli pod wpływem alkoholu (od 0,7prom. do 2,34prom.) a kierowca nie posiadał prawa jazdy. Najpoważniej ranny, Łukasz S. doznał ze wszystkich największych obrażeń wewnętrznych. Wycięto mu śledzionę. Nie jest w stanie samodzielni oddychać (czynności układu oddechowego podtrzymuje respirator).  
Niestety, Łukasz S. zmarł. Panie Boże! Okaż mu swoje miłosierdzie, a innym daj więcej rozsądku.



Za komentarz niech posłużą słowa Pisma Świętego:

Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek pijaństwa i trosk doczesnych.

(Łukasz 21,25-28, 34-36)

----------

Budziaszek- członek zespołu „Skaldowie”, mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej.

Myślę, że Święta Rodzina była najszczęśliwszą rodziną na świecie, ponieważ był w niej Jezus. W domu tym nie było ani jednego zbędnego mebla. Gdy Józef zachorował i nie mógł już pracować, narzędzia ciesielskie rozdano ubogim. Nie chcieli mieć w domu nic zbytecznego.

Jedni jadą do raju pociągiem, inni furmanką, a jeszcze inni zwyczajnie- idą na piechotę. [ Według oj. Pio]-że właśnie ci ostatni mają najwięcej zasług.

Nie miałem butów i narzekałem, dopóki nie spotkałem człowieka bez stóp.

Źródło:poz. nr 4

-----------

"Praca domowa"


Weź udział w przebaczeniu!


Gniewasz się na kogoś!
Ktoś ci zrobił krzywdę, naśmiewa się, jest zgryźliwy! A ty? Przygotowujesz się do walki, zaciskasz pięści, wściekłość cię ogarnia?
Proponujemy: Weź udział w przebaczeniu.

I to koniecznie jeszcze dzisiaj. Za tą "znienawidzoną" osobę zmów mimo wszystko 1 dz. różańca,

a potem powiedz sobie:
Zamykam drzwi za sobą, z napisem <<
przebaczam>>

2) Przeczytam jeszcze raz psalm nr 3.
3) Jeśli masz kolegę lub koleżankę, wylicz dobre cechy jego charakteru.
-----------

Humor

Posłuszny Jaś

Na lekcji religii.-Kto chciałby iść do nieba? Wszystkie dzieci podnoszą ręce. Tylko Jaś siedzi smutny bez ruchu. -A ty?- pyta ksiądz. -Chcę, ale obiecałem tacie, że po lekcjach szybko wrócę do domu.
-------------------

Czas przyszły


Jasiu- jak brzmi czas przyszły czasownika "kradnie"? -" Siedzi" - odpowiada Jaś.

=============
Czy wiesz?
1)  Jezioro związane z działalnością  2) kościelne podziemie z grobami, 3) człowiek z ranami jak np. św. Ojciec Pio?, 4) Duży instrument kościelny, 5) nie uznaje istnienia Boga,6) okrągła czapeczka dostojnika kościelnego,  7)mąż Elżbiety, ojciec św. Jana Chrzciciela, 8) kogo bracia sprzedali do Egiptu?, 9) Jak miał na imię ziemski opiekun Pana Jezusa i Maryi?,10)Jak miał na imię anioł, który zwiastował Maryi, że będzie matką Syna Bożego? Rafał, Michał, Gabryiel? 11) Kiedy obchodzimy święto Matki Bożej Różańcowej: 8IX,8XII,7X ?
-----------

Odpowiedzi:ad.1)Genezaret. ad. 2) skrypta, 3)stygmatyk, 4)organy,5)ateista, 6)piuska, 7)Zachariasz, 8)Józefa,9)Józef,10) Gabryiel, 11)7X



Cztery zadania

1):Napiszę "List do nieba". Kto chce może go wysłać na pocztę SzAR - opublikujemy.

2) Pomodlę się przez 9 dni, aby klasa moja była lepsza odmawiając: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu (3razy) lub 1 raz "Zdrowaś Maryjo.."

3) Będę się kładł  spać o właściwej porze, bez przypominania mamy.

4) Nie będę zadzierał nosa, gdyż chcę być bliżej Boga.

-------------------------------
Humor

1)Co trzeba zrobić, aby otrzymać rozgrzeszenie? pyta ksiądz Pawełka, który przygotowuje się do I spowiedzi? "                           Trzeba nagrzeszyć, proszę księdza"!

2)Dlaczego tak się  trzęsiesz, Stasiu, pyta ksiądz ucznia wywołanego do odpowiedzi. Czy obawiasz się moich pytań?                      Nie , proszę księdza, obawiam się moich odpowiedzi!

3) Kto widzi i wie wszystko- pyta katecheta na lekcji religii? Nasza sąsiadka- odpowiada mała Kasia.

--------------------
Z  ankiet SzAR

Moja modlitwa
Modlitwa dla każdego człowieka powinna być czymś bardzo ważnym, gdyż jest ona przybliżeniem do Boga.To właśnie ona pomaga nam zrozumieć sens życia. Dzięki niej chwalimy to co dobre, a karcimy to co złe w zachowaniu naszych bliskich.Modlitwa uczy nas prawdziwie kochać (nie tylko okiem, ale i sercem).
Uświadamia nam również, że pieniądze nie są najważniejsze i że nie powinniśmy stawiać ich na szczycie piramidy naszych uczuć i marzeń. Modlitwą, która daje mi najwięcej radości jest różaniec.
Bardzo lubię odmawiać go wieczorem, przed snem, gdyż po rozmyślaniu nad minionym dniem, Matka Boska pomaga mi zasnąć ze spokojem panującym w moim sercu.
Karolina I a /gimnazjum/

--------------------

Krótki wierszyk


Różaniec dziecka

Palce jego rąk jeszcze są małe i niezbyt silne,
ale przy przebieraniu ziarenek różańca- bardzo pilne.
Jeden dziesiątek codziennie w swym sercu nosi
i Maryję o opiekę prosi. (Z.B.)



-----------------------

Ogłoszenie reklamowe SzAR !!

Kto do czytania  naszych stron innych  zaprasza,

przez to chwałę Maryi skutecznie ogłasza.





List do nieba

Panie Boże!
Piszę do Ciebie, bo tak wiele chciałbym Ci powiedzieć.Chcę wyrazić Ci wielką wdzięczność i niezmierzoną miłość, za to wszystko co czynisz dla mnie każdego dnia. Mój Boże, Twoją opiekę i troskę czuję w każdej chwili mojego życia. Z Tobą jestem bezpieczny, Twoja łaska zawsze mnie prowadzi i chroni od złego. Wiem Boże, że zawsze mogę na Ciebie liczyć.

Ty nigdy nie zostawisz mnie bez opieki i pragniesz bym postępował zawsze według Twoich przykazań. Panie Boże pragnę spotkać się z Tobą, porozmawiać jak z najukochańszym Ojcem, wtedy kiedy moje życie na ziemi dobiegnie końca.  Zawsze będę się modlił do Ciebie i oczekiwał naszego spotkania kiedyś w Niebie.  Michał kl Ie-gimnazjum
/ z archiwum SzAR /
-
--------------------------


Czy wiesz?

1.Zakonnik w habicie
2.ogół duchownych
3.Zakonne imię św.Adama Chmielowskiego
4.Zwyciężaj go dobrem
poniósł śmierć za wiarę
5.Jeden z ewangelistów
6.Miejsce narodzenia Pana Jezusa
7.Autor Apokalipsy
8.Dzień Pański
9.Imię matki Mary
10.Jezus przechodząc przez pogranicze Samarii i Galilei uzdrowiła10 trędowatych,ilu z nich podziękowało? a) żaden b)jeden c) dziesięciu

--------------------

Odpowiedzi: 1) kapucyn, 2)kler , 3)Albert, 4) zło,  5) męczennik, 6) Betlejem , 7) Jan,  8) niedziela, 9) Anna, 10) jeden

Humor                        Ale się będzie cieszył!

Na lekcji religii katecheta krzyczy na Jasia:
- Twój tatuś będzie miał przez ciebie siwe włosy!
Jasiu na to, jak gdyby nigdy nic:
Ale się będzie cieszył! Teraz jest łysy!

-----------------------------------------------------

Strach
Czemu się tak trzęsiesz, Jasiu?, pyta ksiądz ucznia wywołanego do odpowiedzi-. Czy obawiasz się moich pytań? Nie , proszę księdza, obawiam się moich odpowiedzi.
------------------------
Ewa Szelburg Zarembina

" Mamy kochać i tego wysokiego i tego malutkiego
i chudego i pucołatowatego: kochanego,
w ucho szczypanego, jak rydz zdrowego
i na świnkę chorego- i każdego".

----------------

Zadania duchowe


1.Jezusa nie smuć nigdy, On kocha cię niezmiernie; za ciebie oddał życie, więc chciej Mu służyć wiernie.

2. Niech waszym pokarmem będzie  modlitwa wytrwała, a wtedy Maryja przy swoim Sercu ciebie będzie miała.


3)Jutro policzę, ile razy w ciągu dnia, z wiarą przypominasz sobie, że twój Anioł Stróż jest obecny przy tobie?
4)Świadomie zrezygnuję z oglądania filmu lub z gry komputerowej o treści brutalnej


5)Wezmę pod uwagę słowa: "Spać długo, ale najlepiej nocą".
6)Zastanowię się :Co dobrego zrobiłem -zrobiłam w te wakacje?
7)Co dobrego mogę jeszcze zrobić?

------------------


Z  ankiet SzAR

Moja modlitwa
Modlitwa w moim życiu odgrywa bardzo ważną rolę.Zarówno rano i wieczorem modlę się,by wypraszać u Pana Najwyższego potrzebne łaski. Modlitwa towarzyszy mi od dziecka, odkąd rodzice i dziadkowie nauczyli mnie podstawowych, początkowo tych najprostszych modlitw. Modlę się po to, by prosić  Pana Boga o dary, o potrzebne łaski dla mnie i moich bliskich.

Modlę się dlatego, że w moim życiu nie wyobrażam sobie wstać rano i nie pomodlić się. To już jest niejako zakodowane, zgodne z moim sumieniem. Wybieram różne modlitwy. Moja modlitwa rozpoczyna się znakiem krzyża świętego, a potem już te modlitwy, które umiem. Przeważnie moja modlitwa  jest na różańcu. Jeśli mam jakiś problem, jest mi ciężko, wtedy szukam ukojenia w modlitwie.Kornelia lat 18

-------------------


Maria Majchrzak      Bądź pozdrowiona ziemio


Bądź pozdrowiona sadów mrokiem, śpiewem pszczół roju,

zachwyconym wzrokiem pięknością kwiatów,

tęcza na niebie i moim sercem bijącym dla ciebie.

Bądź pozdrowiona najmniejsza kruszyną,

mrówką, motylem, piasku odrobiną.


Źródło: poz. nr 6

Jan Budziaszek- perkusista z zespołu „Skaldów

Jan Budziaszek - perkusista z zespołu "Skaldów"

Jan  Budziaszek

Zmagania z postem

Podczas drugiego lub trzeciego postnego piątku zrozumiałem, że przed Panem Bogiem niczego  ukryć się nie da. Byłem sam w domu i gotowałem obiad.
W pewnym momencie coś zaczęło mi szeptać: Przecież nikt cię nie widzi. Możesz sobie zjeść to, co ugotujesz….przecież z żadnym człowiekiem nie ustalałem mojego postu, mogę w każdej chwili robić  to, co mi się podoba. Następna myśl pobiegła do Chrystusa, którego codziennie proszę , aby pozwolił mi kroczyć jego ścieżkami.
Od momentu pojmania w nocy z czwartku na piątek, aż do śmierci na krzyżu na pewno nic nie jadł. [Ten post] jest to mój pierwszy krok w naśladowaniu mojego Pana-Jezusa Chrystusa.

Świadectwo

Jan  Budziaszek
członek zespołu „Skaldowie”, mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej.  Pewnego dnia zapragnął gruntownej spowiedzi, a potem w jego ślady poszły jego dzieci.

Podczas przyjemnej pogawędki, zwierzyłem się z mojego największego pragnienia: gruntownej spowiedzi. Mietek bez wahania wymienił imię pewnego zakonnika, bernardyna… Obok moich słabości, z którymi walczę, opowiedziałem zakonnikowi, jak do tego doszło, że właśnie znalazłem sie tutaj. Dowiedziałem się, że na tym właśnie polega Boże prowadzenie…

.Na   pewno wszyscy to przeżywają po spowiedzi. Jest to jakby nowy wiatr w żagle…po powrocie do domu córka Baśka, która od kilkunastu  godzin walczy z silnym zatruciem, mówi:

Trochę słabo się czuję, czy nie zawiózłbyś mnie do spowiedzi?

Także 13-letni syn Jacek, którego nieraz muszę wiele razy prosić, dzisiaj sam, bez mojej zachęty poszedł do konfesjonału.

Jan Budziaszek to ogromnie ciekawa postać. Członek zespołu "Skaldowie", mąż, ojciec, propagator modlitwy różańcowej...



Źródła:

nr 1 Miłujcie się! 2/2003

2.http://www.sekretariatfatimski.pl/fatima-objawienia
3.Pietro Zorza "Medziugorje",
4.http://www.bogurodzica.ox.pl/
5.Maria Simma "Moje rozmowy z duszami czyśćcowymi",
6"Któż jak Bóg" 1/1997,  7."Któż jak Bóg" 4/1997, 8.  Gazeta.p  9. wp.pl  10.  http://www.mmnowasol.pl  11. Dziennik Internautów  12. Niedziela nr43/2005,    13 M.Basilea Schlink. Muzyka rockowa, Wrocław 1994,  14.J. Budziaszek- "Dzienniczek perkusisty".

Źródła:Nr 1 ) http://frjustin.blogspot.com Nr2) H. Zorza P. "Medziugorje, Nr3) Bossis G."On i ja", Nr 4) Maria Simma "Moje rozmowy z duszami czyśćcowymi", Nr5)"Rękopis z czyśćca", Nr6 )Piotr Brzóska "Dziennik Łódzki",Nr7 Niedziela, Nr 8)Któż jak Bóg" 2/1998, Nr9) "Miłujcie się" nr 3/2004,  10) Faustyna Kowalska "Dzienniczek", Nr11) J. Budziaszek- "Dzienniczek perkusisty".


----
Źródła:Źródła:nr 1 )Łukaszewski W. "Ratunek z Fatimy", nr 2, Echo Królowej Pokoju-III 2009 ,3) Bossis G."On i ja", 4) Maria Simma               "Moje rozmowy duszami czyśćcowymi", 5)"Rękopis z czyśćca",6)katolik. pl 7)Gazeta.pl Wiadomości,8) Dziennik wschodni II 2012", 9) opoka.org .pl  10)Któż jak Bóg" 2/1998, 11)C. Riwas, 12)J. Budziaszek- Dzienniczek perkusisty




Last Updated on Monday, 26 August 2024 12:36